Pomysł na napisanie tego tekstu zrodził się kilka dni temu, pod wpływem postu i dyskusji na fejsbukowym forum. Ktoś zamieścił artykuł dot. metod użycia i noszenia broni, wg. nomenklatury spisanej przez płk. Johna Coopera. I pytał ludzi, jak sami noszą broń. Po kilku dniach założyciel tego bloga i ja rozmawialiśmy o tym poście i komentarzach, jakie sprowokował. W rezultacie naszej rozmowy postanowiłem napisać ten tekst.
Ten artykuł nie ma celu poniżania nikogo, ani wynoszenia się ponad innych. Wypowiadam się z własnego doświadczenia i z perspektywy zgromadzonej przez lata wiedzy. Moje stwierdzenia i oceny, są moje i niczyje inne; i choć mogą zdawać się ostre czy brutalne, mówią o i opisują realny świat a nie „Lalaland”.
Kontekst jest kluczowy, więc zanim zacznę wchodzić w szczegóły, opisując nomenklaturę mniej znaną w kraju niż dotychczas panujące standardy, poświęcę chwilę na opisanie ram i podstaw. Prawo dotyczące tematu posiadania i noszenia broni w Polsce różni się od swojego amerykańskiego odpowiednika, tak tego na poziomie federalnym jak i zróżnicowanych rozwiązań w pojedynczych stanach. Przepisy dotyczące noszenia broni w Polsce są klarowne lecz świadomość strzelców i posiadaczy broni jest, jakby to najlżej określić, różna. Na co dzień spotykam się z różnorakimi interpretacjami z ust długoletnich legalnych posiadaczy broni; ludzi, którzy naprawdę powinni wiedzieć lepiej. Warto oddzielić fakty od opinii. A co najgorsze, ich interpretacje są często „wzbogacane” o ich własne, prywatne opinie nie mające odzwierciedlenia w faktach ani rzeczywistości.
W Polsce dziś posiadanie broni wciąż nie jest, moim zdaniem, prawem a pozostaje przywilejem. Obrazowo można to ukazać w ten sposób – dlatego dostajemy „pozwolenia” na jej posiadanie, a np. jako kierowcy „prawo” jazdy. Tyle, że prowadzenia aut nie gwarantuje nam jako nasze prawo ustawa zasadnicza. Prawo, zapisane w Konstytucji, dawałoby wszystkim zdrowym i niekaranym obywatelom te same możliwości, do czasu samo wykluczenia się z tej grupy poprzez jego łamanie bądź np. chorobę. Mamy prawo do życia i jego obrony, a legislacja w zakresie posiadania broni wciąż tego prawa jednoznacznie nie uwzględnia. Przywilej natomiast dopuszcza i różnicuje, wg. zależnych i obowiązujących przepisów. Władza nadaje go, zamiast uznać naturalne prawo. Jako cywile posiadamy broń „do celu” – uprawiania sportów strzeleckich, kolekcjonowania, uczenia innych jej obsługi i obrony osobistej. Z tej grupy tylko kolekcjonerzy nie mogą legalnie „nosić” (znaczenie prawne) broni. To oznacza, że choć mogą mieć broń przy sobie, nie może ona mieć w magazynku lub bębnie (pistolet, karabin, strzelba czy rewolwer) pocisków. Ani też naboju w komorze. Czyli, w języku legislacji i prawa, „przenoszą” broń. Wszyscy inni na mocy UoBiA mogą „nosić” broń z pełnym magazynkiem i nabojem wprowadzonym do komory nabojowej.
Ludzie mieszają obsługę broni w rzeczywistym, trójwymiarowym świecie i regulaminy bezpieczeństwa strzelnic. One też są ważne, nikogo nie namawiam by je ignorować bądź ich nie czytać. Ale poruszając się tylko w tym paradygmacie sporo tracimy. Nie jest przecież tak, że zawsze dotykamy naszej lub czyjejś broni i obsługujemy tylko na strzelnicy, więc przy jej obsłudzepriorytetem jest głęboko zakorzeniony i religijnie przestrzegany BLOS, nie regulamin strzelnicy na którą akurat trafimy. Bo te regulaminy potrafią się znacznie różnić, z jednej na drugą strzelnice. Wytyczne są wspólne, ale różnice mogą być dość szerokie. Do BLOS stosujemy się zawsze – nieważne kim czy gdzie jesteśmy. Tak się składa, że BLOS jest niczym innym jak polskim tłumaczeniem Czterech Reguł Bezpiecznej Obsługi Broni, skodyfikowanych przez wspomnianego powyżej płk. Coopera. Szybkie wyszukiwanie w Google da niezorientowanym wiedzę na temat szczegółów BLOS. Mamy skupić się tu na poznaniu amerykańskiej kwalifikacji okoliczności i uwarunkowań mających wpływ na sposób, w jaki ludzie posługują się i noszą broń.
Płk. Cooper ma wiele zasług dla nowoczesnego strzelectwa praktycznego i obronnego. Zapisanie przez niego na papierze stanów (warunków) w jakich znajdzie się broń (w naszych rękach bądź w kaburze) ma służyć lepszej orientacji i komunikacji, tak na osi jak i w codziennym życiu, jest tylko jedną z nich. Warto o nim poczytać bo do dziś jest najważniejszym wzorem dla posiadaczy broni od czasów Samuela Colta. Był fanem pistoletów 1911, dlatego głównie z myślą o nich spisywał swe zasady. Późno przekonał się do konstrukcji DA/SA, a dokładniej modelu CZ-75. Odpowiadał za koncepcyjne kryteria projektowe i doradztwo techniczne pomagając panom Dornaus and Dixon skończyć i wprowadzić na rynek pistolet oparty na tym modelu, na amunicję 10mm Auto, nazwany Bren Ten.

Zajmiemy się teraz szerzej różnicowaniem rodzajów konstrukcji broni i uwarunkowaniami mającymi wpływ na to, jak ludzie decydują się ją nosić. Przejdźmy więc do rzeczy.
Cooper opisał cztery określone stany broni. Od stanu zero (C0) do stanu cztery (C4).
Stan zero (C0) odnosi się do broni w naszych rękach, kiedy już zdecydowaliśmy o oddaniu strzału i obraliśmy cel. Broń jest skierowana w cel, pełny magazynek znajduje się w gnieździe, nabój wprowadzono do komory a zewnętrzny bezpiecznik nastawny (jeśli jest w broni) jest wyłączony. Kurek jest napięty. Broni w tym stanie nie nosimy w kaburze oraz nie poruszamy się z nią w rękach.

Stan jeden (C1) to prawie to samo, z tą różnicą, że w tym trybie bezpiecznik nastawny jest wciąż włączony. Możemy tak broń bezpiecznie nosić – np. pistolety pojedynczego działania (ang. single action) jak typ 1911 zostały zaprojektowane do przenoszenia w tej konfiguracji. Pistolet posiadał trzy podstawowe zabezpieczenia: bezpiecznik nastawny, bezpiecznik chwytowy wciskany podczas prawidłowego i pełnego ujęcia broni w dłoń oraz przerywacz rozłączający szynę spustową od zaczepu kurka. Do tej samej kategorii (pistoletów, które możemy bezpiecznie nosić w tym stanie) zaliczamy też inną konstrukcję, , tzn. nowoczesne pistolety zwane, z racji tego jak są skonstruowane, popularnie „bijnikami” – takie modele jak Glock 17 (i jego pochodne), HS-2000 czy S&W M&P. Mechanizm uderzeniowy w Glocku ma dwustopniowo napinaną iglicę, napędzaną sprężyną uderzeniową. Iglica jest częściowo napinana podczas powrotu zamka, pełne zaś jej napięcie i zwolnienie następuje wyłącznie po całkowitym ściągnięciu języka spustowego. Mechanizm spustowy to tzw. mechanizm Safe Action (pol. Bezpiecznego Działania).

W pistolecie zastosowano potrójny system zabezpieczenia przed strzałem niezamierzonym: jeden zewnętrzny – spustowy oraz dwa wewnętrzne – blokada iglicy zwalniana naciskiem na spust oraz wspomniane częściowe napięcie iglicy. Zabezpieczenia są kolejno deaktywowane w trakcie naciskania na spust. Siła nacisku potrzebna do pełnego ściągnięcia spustu w fabrycznym Glocku to ok. 5.5lb czyli prawie 2.5kg. Biorąc pod uwagę, że masa załadowanego pistoletu to 32.12 oz. czyli 910 g praktycznie wyklucza to możliwość niepożądanego wystrzału z zaniedbania (przy zachowaniu zasad BLOS). Tym samym system zabezpieczeń broni zapewnia bezpieczne użytkowanie i noszenie pistoletu z nabojem wprowadzonym do komory nabojowej.
Stan dwa (C2) odnosi się najlepiej do noszenia pistoletów typu DA/SA, czyli pojedynczego/podwójnego działania, takich jak Beretta 92F, CZ-75, SIG Sauer P226, i oznacza: pełny magazynek znajduje się w gnieździe, nabój wprowadzono do komory a nastawny bezpiecznik jest wyłączony. Kurek jest zwolniony. Kurek należy zwalniać bez strzału dopiero po włożeniu załadowanego magazynka do gniazda broni a następnie wprowadzeniu pocisku do komory nabojowej przez przekoszenie zamka bądź użyciu dźwigni zrzutu zamka. Do bezpiecznego opuszczenia kurka służy dedykowana dźwignia zwalniacza (ang. decocker) umieszczona najczęściej po lewej stronie szkieletu broni (w wielu modelach to kolejna funkcja dźwigni zewnętrznego bezpiecznika). Nacisk na spust (siła wymagana w pistoletach DA/SA do oddania strzału) z tej pozycji to zwykle ponad 10-12 lb (czyli od ok. 4.5 do nawet 6kg) powoduje początkowo napięcie kurka a potem, po pełnym ściągnięciu spustu, oddanie strzału. Pozwala to na uniknięcie manipulacji bezpiecznikiem przed strzałem. C2 używamy do noszenia broni w kaburze, a także przemieszczania się z nią w rękach. Sami widzicie z opisu że nawet częściowe omówienie działania tego mechanizmu zabiera więcej czasu oraz uwagi niż w przypadku konstrukcji jak Glock. W takim samym stanie (C2) można również bezpiecznie nosić nowoczesne rewolwery z opcją podwójnego działania (DA). W nich zwolniony kurek nie opiera się bezpośrednio na spłonce naboju a na mechanizmie zabezpieczającym broń przed niezamierzonym strzałem.
Stan trzy (C3) to popularnie zwane „noszenie po izraelsku” (ang. Israeli Method czy Israeli carry) i w znajdującej się w nim broni pełny magazynek znajduje się w gnieździe, komora nabojowa jest pusta a nastawny bezpiecznik jest wyłączony. Można tak nosić wszystkie trzy wymienione powyżej typy pistoletów, co jest jedną z zalet tej metody noszenia. Po tym jak opiszę wszystkie możliwości, wrócę na chwilę do niej by podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.

Stan cztery (C4) to to samo co trzy, tyle że magazynek nie znajduje się w chwycie. W takim stanie najczęściej nosimy broń na strzelnicy.

Pod postem od którego wszystko związane z tym artykułem się zaczęło wielu ludzi, którzy się tam wypowiadali, twierdziło że noszą broń „po izraelsku”. Zatrzymajmy się na chwilę i sprawdźmy ocb a także skąd taki sposób noszenia się wziął.
Wbrew obiegowej opinii Żydzi nie wymyślili tej metody, jedynie ją szerzej spopularyzowali. Metoda powstała w czasie, gdy do użycia wchodziły pierwsze pistolety samopowtarzalne. Jednymi z wczesnych popularyzatorów tej metody noszenia broni byli panowie W.E. Fairbairn i E. Sykes. Tak początkowo uczyli funkcjonariuszy policji w Szanghaju (tamtejsza policja miała wcześniej wiele zdarzeń polegających na niekontrolowanych strzałach) a potem w czasie II WŚ rozwinęli tę metodę ucząc żołnierzy. W przypisach pod artykułem przytoczę kilka źródeł, z których możecie wyczytać argumenty za i przeciw noszeniu bez naboju w komorze. Jak widzicie powyżej przedstawiłem wszystkie metody noszenia wg. nomenklatury Coopera i omówiłem je dość dokładnie, zwracając szczególną uwagę na bezpieczeństwo. Uważam, że noszenie broni w C3 nie jest i nie może być zamiennikiem za właściwą kaburę, regularne ćwiczenie w obsłudze broni czy wreszcie religijne przestrzeganie BLOSu. Wszystko jest dla ludzi, i tak samo są zastosowania dla tej metody noszenia, specyficzne dla warunków, w jakich możemy się znaleźć. Np. dla profesjonalistów pracujących w ochronie osobistej, w sytuacji kiedy muszą znajdować się w tłumie, a ze względu na skrytą metodę noszenia broni nie są w stanie użyć kabury z systemem aktywnej retencji, zapobiegającym wysoce prawdopodobnemu w przypadku znaczącej przewagi liczebnej bądź utraty przytomności użytkownika broni, siłowemu zaborowi broni. Ludzie jednak często używają jej (C3) jak talizmanu, z powodu braku wiary we własne umiejętności i strachu przed noszoną bronią, wynikającego najczęściej z niedostatecznego obycia z nią i znajomości jej funkcjonowania. Dla mnie osobiście, z praktyki i doświadczenia, ten każdorazowo wykonywany dodatkowy krok podczas dobycia broni (jakim jest jej przeładowanie i wprowadzenie naboju do komory konieczne przed jej użyciem), jest po prostu w większości warunków jeszcze jedną rzeczą która może pójść źle. Świadomość stanu broni i szacunek do zasad bezpieczeństwa lepiej moim zdaniem sprawdzają się jako mentalny bezpiecznik. Wielu z komentujących wspomniany post na fejsie odwoływało się do stwierdzenia „Polska to nie Ameryka, tu jest bezpiecznie i jak coś zawsze zdążę przeładować broń”. Albo zdążą albo nie. Co jeśli nie będą mieli możliwości użycia drugiej ręki lub spowodują zacięcie wachlując zamkiem pod wpływem stresu? Niektórzy nawet imputowali (zupełnie poza tematem) że mogą użyć broni palnej w samoobronie tylko jeśli napastnik taką bronią ich atakuje. Co nie ma specjalnie sensu („bo do sądu trzeba dożyć”) i poza tym jest oczywistą nieprawdą. Odniesienia do tych stwierdzeń również znajdziecie w źródłach. Wraz z przykładami.
Nie możemy magicznie pozbyć się odpowiedzialności za to, co robimy z bronią tylko dlatego, że nosimy zwykle bez naboju w komorze. Tak samo jak nie kierujemy broni na siebie czy innych bez powodu „bo przecież jeszcze przed chwilą była pusta”. Czy po wyjęciu broni z kabury nie kładziemy palca na spust zanim nie zdeterminujemy że lufa nie może już pokryć swoim wylotem części naszego ciała bądź innych postronnych ludzi czy rzeczy, których nie jesteśmy zdecydowani zniszczyć. Albo wyjmując bądź chowając broń do kabury (i tu raczej szybkie i bez patrzenia „chowanie na komandosa” czy „na czuja” jest przyczyną postrzałów z zaniedbania) bardziej lub mniej świadomie gramy sami ze sobą w ruletkę o własne życie. Czy wreszcie strzelając, gdy nie myślimy o tym że kule mają to do siebie że przechodzą przez rzeczy i również o tym co jest, bądź może być, za naszym celem albo też nagle znaleźć się na linii strzału. Bo te wspomniane tu okoliczności to nic innego jak zaniedbanie z naszej strony i złamanie zasad BLOS. A zdarzenie nimi spowodowane to nie przypadek czy wypadek. To nasza wina. I noszenie (zwykle) z pustą komorą nie ustrzeże nas przed nimi. Pogódźcie się z tym.
Ten tekst nie jest i nie miał być krzykiem wołającego na pustyni przeciw C3 a głosem rozsądku. Mam nadzieję, że przez rozsądnych ludzi właśnie tak zostanie potraktowany.
Przypisy:
https://www.americanrifleman.org/articles/2015/3/26/throwback-thursday-jeff-cooper/
http://firearmshistory.blogspot.com/2011/08/safety-mechanisms-carry-conditions.html
http://www.sightm1911.com/lib/rkba/Cooper_Quotes.htm
https://www.buckeyefirearms.org/quotations-jeff-cooper
http://thinkinggunfighter.blogspot.com/2010/09/myths-of-israeli-method-of-carry-or-why.html
https://tgace.wordpress.com/2011/11/08/condition-1-carry-vs-the-israeli-method/